Dziesięć-piętnaście tysięcy lat temu przodkowie psów byli wyposażeni w naturalnie dobrany zestaw sygnałów, co wiązali) się bezpośrednio z przetrwaniem stada. Nie może ono przecież przeżyć, jeśli jego członkowie bezustannie się ścierają i niszczą. Nasze psy odziedziczyły te cechy. Jest to uniwersalny język, dzięki któremu psy z całego świata, bez względu na rasę, rozmiar, kolor, czy inne szczegóły wyglądu, mogą się porozumiewać. Co więcej, i my możemy komunikować się z każdym psem, którego spotkamy. Nawet jeśli nasz nowy pupil pochodzi z Australii czy Afryki, będzie się mógł porozumieć z naszymi pozostałymi czworonogami. To prawie magiczne!
Poszczególne rasy częściej używają niektórych sygnałów, bo lepiej pasuje to do ich wyglądu. Psu z obfitą sierścią na pysku z pewnością łatwiej jest oblizać się czy odwrócić tyłem, by zostać zrozumianym, niż użyć mowy oczu, jak to czynią inne rasy. Taki pies będzie oczywiście doskonale rozumiał wszystkie sygnały wysyłane przez pozostałe czworonogi. Kiedy, na przykład, spotykają się dwa psy, jeden może zatrzymać się i stać w bezruchu, a następnie odwrócić głowę i oblizać się, podczas gdy napotkany kolega będzie podchodził łukiem, powoli, wąchając trawę i pilnując, by zawsze być zwróconym bokiem do pierwszego psa. Jeśli w pobliżu znajdzie się trzeci psiak, być może usiądzie on i ziewnie lub się położy, a czwarty będzie biegał z patykiem. Każdy z nich może mówić co innego, ale wszystkie zrozumieją się nawzajem, bo posłużyły się językiem odziedziczonym po przodkach – mistrzach przetrwania, którzy utrzymując spokój wewnątrz stada, zachowywali siły na polowanie i zdobywanie pożywienia, zamiast angażować się w bezużyteczne i destruktywne konflikty.
Repertuar językowy psów zawiera również groźby czy sygnały dystansujące, takie jak pokazywanie zębów, warczenie, szczekanie, kłapanie pyskiem, atak. Celem tych zachowań jest uniknięcie nieprzyjemnej sytuacji. Psy najbardziej nie lubią, gdy ludzie przejawiają złość i agresję, zbliżają się do nich na wprost, pochylają się nad nimi, patrzą prosto w oczy, przytrzymują w bezruchu itp. Zwykle zwierzę usiłuje osłabić takie zagrożenie, wysyłając sygnały uspokajające, chyba że pojawi się ono bardzo gwałtownie, jak w przypadku kiedy dziecko potknie się i przewróci na śpiącego psa.
Przebywając w pobliżu psa, możemy stworzyć zagrożenie, a więc zachować się wrogo, albo uspokajać go i być przyjaznym. Decyzja ta zawsze należy do nas i wpływa na kontakt, jaki nawiążemy z danym psem. Jeśli zachowamy się groźnie, pies, specjalista od rozwiązywania konfliktów, będzie chciał nas uspokoić. Jeśli jednak mu się to nie uda, spróbuje nas wystraszyć. Dlaczego właściwie mielibyśmy stwarzać zagrożenie dla psa? Nie ma ku temu żadnego powodu i nie da się tego usprawiedliwić.