Kocur w ogóle nie troszczy się o swoje potomstwo, kocia mama zaś jest w pierwszych miesiącach bardzo zajęta. Nie dość, że musi kocięta wykarmić, to jeszcze liże im brzuszki, by nie miały problemów z trawieniem, a potem czyści. Cichymi miauknięciami utrzymuje z nimi stały kontakt, a jeśli któreś wypadnie z legowiska, natychmiast wnosi je z powrotem. Początkowo oddala się tylko na kilka minut w kierunku miseczki z jedzeniem, ale biada, jeśli jakiś wróg zbliży się do jej dzieci – nawet duży pies w starciu ze zdesperowaną kotką może odnieść bolesne rany.
Kocięta muszą się wiele nauczyć. Początkowo same uczą się podczas zabawy: szamotania, skakania, gryzienia, parskania czy skradania – łapią wszystko, co się porusza.
Po pięciu tygodniach zaczyna się nauka polowania. Najpierw kotka przynosi do legowiska martwe myszy i pozwala młodym trochę się nimi pobawić, zanim zje zdobycz. Potem przynosi żywą mysz, zabija ją i pozwala młodym zjeść co nieco. Następnym razem młode mogą już same pod nadzorem matki trenować łapanie myszy. Wkrótce będą robiły to samodzielnie. Przede wszystkim muszą nauczyć się zadawać śmiertelny cios w kark ofiary.
Przez obserwację młode koty uczą się korzystać z kuwety, wspinać na drzewo, podkradać do mysiej nory czy łowić ryby w sadzawce. Kotka uczy je też odróżniać pokarm nadający się do spożycia od niezdatnego. Zapoznaje je też ze „swoimi” ludźmi. Po pięciu miesiącach młode zmieniają zęby, a po roku same już są zdolne do rozrodu.